Wciąż, w różnych kontekstach, słyszymy o tym, że Polska jest podzielona.
Spotykam ludzi z tych obu części, widzę ich inność, różny sposób widzenia rzeczywistości, inne cele i kryteria sukcesu, inny patriotyzm, inne dążenia.
Mam nieodparte wrażenie, jakby to byli ludzie o innej tradycji, pochodzący z innych krajów, o innej historii.
I dochodzę do wniosku, że to nie Polska jest podzielona, tylko, że istnieją dwie, różne Polski.
O innym rodowodzie i różnych, jednocześnie splecionych, dziejach.
Jedna Polska to ta, która podległa zagładzie w klęsce września 39, straciła Warszawę w sierpniu 44 i miliony ludzi wyemigrowanych, a jednocześnie masę innych prześladowanych i marginalizowanych, właściwie aż do ostatnich czasów.
Sprawy wokół Smoleńska czy Radia Maryja mogą być przykładem.
Druga Polska była pomysłem Stalina i została zrealizowana na gruzach tej pierwszej, poczynając od Techeranu, Jałty i PKWN w Lublinie przez wszystkie rządy komunistyczne.
Rok 1989 był największą z odnów, ale wiele podstawowych mechanizmów, na skutek umów okrągłego stołu, pozostało bez zmiany. Dekomunizacji i lustracji nie dokonano. Ludzi dawnej nomenklatury nie usunięto. System pozostał przy sterze.
Niedobitki tej pierwszej, przedwojennej Polski były zbyt wątłe i nie miały ani planu, ani siły byodwojować swoją Ojczyznę.
Więc wszystko, po 1989-tym potoczyło sie w sposób kontynuacyjny pod kontrolą postkomunistów.
Każdy system państwowy wychowuje ludzi, układa ich w hierarchię społeczną, ustala mechanizmy i kryteria awansu. Formuje ich jakość: wiedzę, doswiadczenie, system wartości. Selekcjonuje typ inteligencji, energię, rodzaj patriotyzmu. Buduje swoją kulturę, obyczajowość, definiuje sukces i drogi tam prowadzące.
Pierwsza Polska straciła swoje elity, ale ci co pozostali wciąż wierzą, że można i trzeba, pomni na zwycięstwo w 20-tym, a następnie budowę Gdyni, COP, PZL, PZInz.
Pamiętają zwycięstwa Żwirki i Wigury na polskich samolotach z polskimi silnikami. Loty Orlinskiego i tyle innych osiagnięć na różnych polach. I wierzą, że nasze uniwersytety nie muszą być na końcach hierarchii światowej. Póki ci, co ocaleli żyli, zdążyli odbudować część kraju.
Druga Polska przywiozła elity z Sowietów.
Kooptowanie Polaków do nomenklatury odbywało się na zasadach partii komunistycznej.
Na innych zasadach niż w przedwojennej Polsce. Podstawowym kryterium bylo bmw -- bierny, mierny, wierny. Nastali inni ludzie. Nastąpiło dramatyczne obniżenie jakości polskich elit. Zmieniły sie systemy wartosci, kierunki lojalnosci, stosunek do tradycji i historii, sposoby robienia karier i ich meritum.
Przykładem może byc marzec 68-go i zjawisko marcowych docentow.
Bo procesy wszczepione w system państwa i społeczeństwa są stabilne i samopodtrzymujące się.
Swój wybiera swego. Działa siła integracji grup i resortów.
W nomenklaturowej elicie każdy woli awansować, czy otaczać się kimś podobnym do siebie, kimś kogo akceptuje i z kim się rozumie. Każdy broni swego i unika tworzenia zagrożeń dla własnego powodzenia.
Do dziś wielu Polaków jest wykluczanych na różny sposób. Wielu nie może znaleść swego miejsca i emigruje.
Merytoryczne zasady awansu społecznego w dzisiejszej Polsce właściwie nie istnieją, bo nie kraj jest ważny, ale grupa interesu.
Pokomunistyczne elity drugiej Polski wciąż aplikują nam wstyd i niemożność, winę i brak środków.
Ich wizja to kraj peryferyjny, zaplecze Europy, montownia z tanią siłą roboczą, zródło surowcowe i rolnicze, społeczeństwo bez aspiracji. Rządzący nami ludzie nie mają zdolności ani ambicji kreatywności, budowy polskiej gospodarki, przemysłu, silnej edukacji, nauki i kultury, sprawnej adminstracji, służby zdrowia czy dyplomacji. Potrafią tylko kupować za pieniądze zarobione przez innych. Ich ambicje i możliwości ograniczają się do płynięcia w nurcie wyznaczonym przez centralę, bez wysiłku i tylko z benefitami dla podłączonych do systemu.
I tak, gdy ta pierwsza Polska chce podnieść glowę i odradzać się z klęski, ta druga nie chce ustąpić pola i odejść. Tam skąd przyszła.
Bo dwie naraz istnieć przecież nie mogą, bo ich cele są inne.
Chcielibyśmy podjąć próbę scalenia Polski metodą dialogu.
A dialog może zachodzic gdy są różnice podejścia, ale cele podobne.
Więc czy to jest możliwe ? Czy jest realne ?
Gdy nie tylko oceny i sposoby są różne, ale i cele.
I gdy tylko jedna strona ma takie intencje, a druga władzy raz zdobytej …......
Komentarze