auu auu
435
BLOG

Lodowy pałac akademii

auu auu Nauka Obserwuj temat Obserwuj notkę 19

Pierwsze narzędzia, młotek i świderek dostałem w wieku trzech lat. To, że mam byc inżynierem bylo zawsze oczywiste. Budowałem modele samolotów, okrętów, samochodów, potem radia, wzmacniacze i głośniki. Przyszedł więc kiedyś czas, że poszedlem na Politechnikę.

Oczekiwalem wielkich rzeczy, pamietając, przeczytane i zasłyszane, wspomnienia poprzedników o projektach jakie były ich udziałem. Na przykład o budowie samolotów w podziemiach Starej Kreślarni, czego rezultatem byla firma lotnicza RWD.

Lub o pracach Instytutu Aerodynamiki.

Szybko się jednak okazało, że projektów już nie ma, a nauka dotyczy czegoś, co nazywano “teorią”. Polegało to na tym, że wykładowca opowiadał swoimi słowami treść książki, albo skryptu, albo swoich notatek, które miały kiedyś stać się kolejnym skryptem lub książką.

Zadaniem studentów było zapamiętać tą treść, a nastepnie zdać z niej egzamin.

Kluczową cechą była więc tu pamieć oraz IQ wystarcząjące do zrozumienia tego co się zapamiętuje. Talent inzynierski nie miał żadnego znaczenia.

Projektów nie było, nauki rysunku technicznego nie było, geometrii wykreślnej nie było.

Ktos, kto był w stanie zapamiętać 300 stron książki pełnej wzorów i wykresów, po jednokrotnym przeczytaniu, był dobrym studentem.

Ktos, kto potrzebował dwóch czytań, był już w trudniejszej, ale nie beznadziejnej sytuacji.

Na dluższe czytanie czasu przecież nie było i tacy studenci mieli trudności i musieli polegać na szczęściu. Najlepsi studenci, ci z samymi ocenami celującymi, to byli tacy, których natura obdarzyła pamięcią absolutną, fotograficzną. Oni nawet czytać skryptów czy monografii nie musieli. Zapamietywali, po prostu, wszystko co wykladowca mówil i pisał na tablicy.

Do tego trzeba było trochę poćwiczyć rozwiązywanie zadań i to było wszystko, co potrzebne do zdawania egzaminow.

I ci najlepsi studenci, ci z doskonałą pamięcią i łatwością zdawania egzaminów zostawali na uczelni. Jak to się mówiło, kontynuować pracę naukową. Służyły do tego studia doktoranckie i cała precyzyjnie ustalona droga kariery, przez habilitację aż do tytułu profesora belwederskiego.

Ci z gorszą pamięcią, a niektórzy z ukrytym talentem inzynierskim, szli do przemysłu, gdzie dopiero uczyli się, albo nie, fachu inżyniera. Najlepsi posuwali się jeszcze dalej i emigrowali, znajdując zatrudnienie w lepszych firmach zgranicznych.

Dla tych z najlepszą pamięcią, kontynuujacych prace na uczelni, zostawalo uprawianie teorii, przy czym wykorzystywali to co najlepszego mieli, czyli IQ oraz zdolności zapamiętywania.

To, w czym się doskonalili w czasie studiów.

Na tym etapie kariery zawodowej egzaminy nie były już głównym zajęciem, więc zdolność do zapamiętywania ogromnych ilosci informacji slużyła do czegoś innego. Do pracy naukowej, czyli w praktyce, zwykle, do przetwarzania, zdobywanej i zapamiętywanej, skompilowanej wiedzy w papierowe twory zwane publikacjami. Droga kariery polegała na kolekcjonowaniu tychże publikacji w CV.

Ponieważ, zwykle, publikacja nie może być praktycznie sprawdzona czy działa, tak jak może być sprawdzone zbudowane urządzenie, publikacje podlegają ocenie innych naukowców.

Dość arbitralnej i subiektywnej. Przez recenzje i cytowania.

Jakość pracy naukowca zasadniczo definiowana jest dlugością listy publikacji.

Umieszcza się na niej wszystko, a więc nie tylko napisane książki i artykuly, ale również cytowania, a nawet zabieranie głosu na konferencjach i wypowiedzi w dyskusjach.

Również publikacje współpracowników i podwładnych, do których zwykle dopisuje się przelożonych jako współautorów.

CV dobrych naukowców maja setki pozycji i przy nich CV nawet najlepszych inzynierów bledną. Czy jakiś inzynier może zbudowac setki samolotów, albo skonstruować setki okretów ?

Moje CV to kilka zaledwie stron i kilkanaście konstrukcji urządzeń elektronicznych. Dużo jak na inżyniera, ale nieporownywalne z CV naukowca.

Z powyższego, uproszczonego oczywiście wywodu, widać jakim sposobem działalnosc naukowa może się zdegenerować. Jak może dojść do sytuacji, że akademia wystarcza sama sobie, i nie potrzebuje żadnego praktycznego zastosowania, żadnego przemysłu ani gospodarki, której ma służyć. Jak może się żywić teoriami, modami i trendami, które sama dla siebie wytwarza i nimi żyje. I publikować publikacje sama dla siebie.

auu
O mnie auu

Nowości od blogera

Komentarze

Inne tematy w dziale Technologie